Nie zdajesz sobie sprawy jak ulotne jest
życie, jak szybko czas przemyka Ci przez ręce. Czasami zbyt szybko. Nie jesteś
w stanie zrobić wszystkiego. Czasami dzieje się coś na przekór Tobie. Nie tak,
jak chciałbyś, żeby było. Na nic Twoje plany, marzenia, założenia. W takich
chwilach czujesz, że jest Ktoś, kto musi tym kierować.
Miło
powspominać. Nie zdajemy sobie sprawy, że błahostki sprawiają tyle radości.
Przypominam sobie wszystkie dobre chwile, których było dużo. Pierwszy rower,
pierwszy komputer, wymarzone studia, praca, Piotr, dom, ślub jak z bajki,
medale z rozgrywek klubowych, jak i tych reprezentacyjnych, powrót Szampona do
reprezentacji, wygranie Ligi Światowej,
pierwsza Wigilia w naszym domu, przyjaciele, nagrywanie piosenek razem z
Shakirą, wspólne imprezowanie ze znajomymi, Sylwester u Wlazłych, nawet wspólne
posiłki z Piotrem czy zwykłe oglądanie telewizji. Te rzeczy przywołują uśmiech
na moje usta. Złe również nasuwają się na myśl. Wszystkie kłótnie z ojcem,
Marcel, przegranie Ligi Mistrzów przez Skrę. Cóż z tego, że pracowałam w
Resovii? Pamiętam, jak gnałam przez pół świata, aby tylko móc przyjechać do Łodzi
i obejrzeć przyjaciół w akcji, przy okazji zasiadając w studiu Polsatu. Czasami
negatywne wydarzenia mają pozytywne skutki. Dziwnie to zabrzmi, ale dzięki
porażce na Igrzyskach Olimpijskich dowiedzieliśmy się, ilu prawdziwych kibiców
ma reprezentacja; nauczyliśmy się, że nie zawsze faworyt zostaje faworytem do
końca. Trudno wspomina się poronienie. Tuż przed finałami PlusLigi w 2012r. To
wtedy znalazłam się w szpitalu. Nie przeszkodziło to jednak w zawarciu przez
nas sakramentu małżeństwa 28.04. Przykro mi było także w czasie mojego pobytu w
Turcji z siatkarkami w czasie turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk, a później w
czasie zwolnienia wujka Alojzego z funkcji selekcjonera reprezentacji
siatkarek.
Wspomnienie
wypadku. To przez niego jestem tutaj, gdzie jestem. Nie, nie umarłam. Jeszcze.
Wtedy może byłoby łatwiej mamie, Piotrowi. Nie męczyliby się tak przy moim
szpitalnym łóżku. W jakim stanie się teraz znajduję? Moje ciało spoczywa
spokojnie w rzeszowskim szpitalu. A dusza? Dusza wędruje. Najczęściej jest ona
w niebie. Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam, ale tak właśnie jest. Patrzę
stamtąd ta teraźniejszość i przyszłość. Teraźniejszość jest szara. Szczególnie
moich bliskich. Mama na zmianę z Piotrem spędzają czas przy moim łóżku.
Nowakowski zawiesił swoją karierę. Iwona z Krzysztofem często odwiedzają mnie w
szpitalu. Inni przyjaciele również. Widzę także szczęście Weroniki i Grześka,
którym przyjdzie na świat dziecinka. Jaka przyszłość się zapowiada? Będzie
ciężko. Ale ciężka praca przynosi pozytywne efekty…
~^~
Siedział przy niej bardzo długo. Lekarze z
politowanie patrzyli na jego podkrążone oczy. Zmieniała go teściowa. Jednak on
chciał być jak najbliżej żony. Cały czas miał nadzieję, że jednak ona się nie
podda i wybudzi ze śpiączki.
- Piotr, to nie ma już sensu. Może jednak
posłuchamy lekarzy?
- Nie! Jak mama może tak mówić?! Przecież to
mamy córka! Chciałaby mama, żeby kiedyś tak z mamą zrobić? Ona żyje. A każdy
człowiek ma prawo do życia.
- Ale jeśli nie przeżyje tego? Po co ma się
później męczyć ona, my? Wiem, że chciałbyś być z Pauliną jak najdłużej. Ale
jeśli będzie taka potrzeba, to gdzie chciałbyś, żeby była pochowana?
- Mamo, jeśli mama ma tak zamiar mówić, to
proszę, żeby mama wyszła i wróciła dopiero wtedy, jak odejdą od mamy takie
myśli. Paulina żyje i dopóki będzie żyła, to o żadnych cmentarzach i pogrzebach
nie chcę słyszeć.
Uniósł się, ale w słusznej sprawie. Wierzył,
że jednak jego Paulina wróci do niego. Nie chciał nigdy, żeby spotkało ich
takie nieszczęście. Po tym sezonie kończył mu się kontrakt z Resovią. Paulinie
też. Chciał wyjechać gdzieś dalej. Do Włoch bądź Rosji. Żeby tylko podszkolić
warsztat. Chciał zabrać żonę ze sobą. Teraz, zamiast pomagać przyjaciołom z
rzeszowskiego zespołu w trudach Pucharu Polski, on czuwa przy łóżku Pauliny.
Często zastanawiał się, jak połączyć ma wszystko ze sobą. Gdyby nie ten
kierowca, który wyjechał na czerwonym świetle, gdy Burzyńska przechodziła przez
pasy, nic by się nie stało. Nadal żyliby szczęśliwie. Paulina dalej pracowałaby
jako fizjoterapeutka, chociaż była również menadżerem Resovii. Kto wie, być
może nawet powiększyliby grono siatkarskich dzieci. Teraz Piotrowi pozostało
tylko modlić się, aby jego ukochana żona wybudziła się…
~^~
Chciałabym
wrócić. Do Piotra, mamy, przyjaciół. Co prawda, tutaj również mogę znaleźć
pokrewne dusze. Spotkałam raz Arka, raz pana Wagnera.
-
Dziecko, chciałabyś wrócić? – pyta Najwyższy.
-
Tak.
-
Wracaj na ziemię, dopóki nie jest za późno.
-
Dziękuję…
Czuję,
jak wracam z powrotem na ziemię. Miło poczuć ciepło własnego ciała, obecność
Nowakowskiego.
~^~
Aparatura zaczęła niebezpiecznie zmieniać
swoje parametry. Kilku lekarzy i tłum pielęgniarek przybiegło do sali Pauliny.
Wyproszono Piotra, jednak po pół godzinie wyszedł ordynator i powiedział,
zdaniem środkowego, magiczne słowa: „Pani Nowakowska odzyskała przytomność.
Będą mogli państwo do niej wejść, ale proszę zachować spokój. Pacjentka jest
bardzo słaba i nie wiemy, jakie są zmiany w mózgu.” Piotr razem z mamą Pauliny
weszli do sali. Nie posiadali się z radości. Po szczegółowych badaniach okazało
się, że jednak zmian w mózgu nie ma. Wystarczy tylko kilka tygodni przerwy od
pracy…
Jak kończy się bajka Pauliny i Piotra?
Szczęśliwie. Obydwoje dalej pracują. Siatkarz reprezentuje barwy narodowe i
barwy Zenitu Kazań. A Burzyńska masuje Zenit Kazań. Gdzie jedno, tam i drugie.
Dziecko? Dziecko będzie. Za 9 miesięcy, kilka tygodni po Mistrzostwach Świata,
gdzie Mistrzowie Europy pokażą światu, kto jest najlepszą drużyną na świecie.
Wystarczy tylko żyć i wierzyć, że spełnią
się najskrytsze marzenia.
Tak, to koniec. Koniec Pauliny i Piotra. To
nie miało się tak skończyć. Miało się tutaj pojawić jeszcze dużo, dużo więcej
rozdziałów i przygód. Co mnie do tego skłoniło? Brak czasu, brak weny. Słabnąca
ilość komentarzy. Pogarszająca się również jakoś tego, co pokazywało się wyżej.
Jeśli ktoś chciał, żeby pojawiło się tutaj coś znacznie więcej, to przepraszam.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Czy będzie coś kiedyś jeszcze? Nie mogę
potwierdzić, nie mogę zaprzeczyć. Powiem jedno, mam pomysł na dziewiętnastą
historię. Mam również nadzieję, że dojdzie do jego realizacji. Tylko potrzebuję
czasu. Czy będzie jakieś opowiadanie kolejne? Nie wiem. Być może zatęsknię za
pisaniem. Chociaż nie wiem, czy wyjdzie Wam to na dobre ;)
Podsumowując, dziękuję wszystkim, którzy
czytali. Tym, o których wiedziałam, i tym, którzy się ukrywali. Mam nadzieję,
że chociaż teraz się ujawnią i pokażecie, ile Was tak naprawdę było. Chciałabym
podziękować wszystkim razem i każdemu z osobna. Podziękowania indywidualne też
będą.
Chciałabym podziękować Lilith za piękny szablon, który dla mnie zrobiła; Melody i Aś., dzięki którym zaczęła się moja przygoda z blogowym światem, bo
to właśnie Ich opowiadania wpadły w moje ręce jako pierwsze; Kori, Eww, Little Witch, Wiki, Angel, Kristen, Uś, Enchanted, Fasoli, Zakochanej Rozmarzonej, Pannie, Kruszi, Kajdi, Paulik i pozostałym bloggerkom, których linki do opowiadań
można znaleźć w moich linkach, za wszystkie Wasze historie i spędzone razem
chwile, także w prawdziwym życiu, większość z Was była, gdy Was potrzebowałam;
wszystkim dziewczynom, które czytały, a
nie pisały blogów; tym, które pozostały ‘ciche’ oraz Agacie, Weronice, Sylwii i Karolinie. Mam
nadzieję, że nikogo nie pominęłam. A jeśli pominęłam, to przepraszam. Ciężko
tak się pożegnać ze wszystkimi. Dlatego wszystkim Wam dziękuję i przepraszam. Mam nadzieję, że do zobaczenia,
chociaż na historiach.
Proszę Was tylko o jedno. Chociaż tutaj
pokażcie, ile Was tak naprawdę było. Zostawcie po sobie chociaż jeden znak,
jedną literkę, bym mogła zobaczyć, że jednak komuś się to podobało.
Nie gadaj głupot, że nie wrócisz!
OdpowiedzUsuńMusisz wrócić!
Popłakałam się, czytając ten rozdział.....
Ale cholernie się cieszę, że dobrze to się skończyło.
Paula, ja też dziękuję za to opowiadanie, było cudowne! ;*
Napędziłaś mi na początku nie małego strach. Już myślałam, że chcesz uśmiercić Paulinę co ostatnio jest bardzo modne wśród blogerek. Jednak na całe szczęście wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńNo i nie mów, że nie wrócisz! Nie przyjmuje do wiadomości takich głupot :D Pozdrawiam :*
Ejjj ja też się popłakałam i wzruszyłam przeokrutnie. Cudowny epilog i słowa końcowe. To ja dziękuję, za wszystko. za to, że mogłam czytać takie słowa. <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie mów, że nie wrócisz. Musisz wrócić, nie tyle dla nas, czytelniczek, ale dla siebie. Bo tworzysz coś wspaniałego. :)
A co do epilogu, to dobrze, że Paulina się ocknęła, a Piotr naprawdę był wspaniałym mężem :)
Ja też już myślałam, że Paula z tego nie wyjdzie, ale jednak. Wiara czyni cuda :) Szczęśliwe zakończenie, żałuje. Żałuje, że skończyłaś, ale jeśli męczyłam się z tym to zostaje uszanowanie tej decyzji :) Kiedyś wrócisz, na pewno ;) Uwielbiam Twoją twórczość <3
OdpowiedzUsuńWspaniały ten epileog :) Opowiadanie bardzo fajne, jedno z moich ulubionych :) Jeśli potrzebujesz przerwy, odpocznij, ale skoro masz już jakiś pomysł na nowe opowiadanie, to dlaczego nie? Na pewno większość z nas będzie chciała to czytać :) Ostatni raz napiszę na tej stronie: "Super :) Czekam na następny :)"
OdpowiedzUsuńDo następnej historii, mam nadzieję :)
Wrócisz do nas, ja Ci to mówię. ;D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie było, co ja mówię, jest świetne! Masz talent. Chciałabym kiedyś umieć pisać tak jak Ty, ale to raczej niemożliwe..
Co do mojego opowiadania (http://mojezycie-mojagra.blogspot.com_ to nie jest koniec. Będę je dalej pisać. Jak długo? Nie wiem, ale skończę to co zaczęłam. :)
Pozdrawiam!;**
Nie lubię zakończeń zawsze mi się wtedy płakać chce, szkoda że postanowiłaś zakończyć to opowiadanie, ale wiesz co ci powiem wolę już to niż jakby miało ono zostać nigdy niedokończone. Podałaś nam w pigułce to wszystko co się wydarzyło w ich życiu. Cieszę się że Paula otrzymała drugą szansę by żyć. Jak przeczytałam o tym że oboje wylądowali w Zenicie to aż się uśmiechnęłam bo uwielbiam ten zespół. Dziękuję ci za to opowiadanie i mam nadzieje że jeszcze wrócisz do nas z czymś wiekszym
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kończysz to opowiadanie. Jest świetne. Dziękuję za podziękowania i sama tez dziękuję, że pisałaś tego bloga :)
OdpowiedzUsuńFasola
http://wykrakane.blog.onet.pl/
Nie lubię zakończeń. :((
OdpowiedzUsuńObudziła się, są szczęśliwi... to dobrze, należy im się :)
Będzie mi brakować Twojego bloga, Pauliny, Piotrka. Ale mam nadzieję, że jeszcze wrócisz z jakimś opowiadaniem.
A za to opowiadanie dziękuję :*
Buziaki :**
Paulino moja droga. Rozumiem Cie w stu procentach. Prawda liczyłam na więcej przygód związanych z Paulina i Piotrkiem ale także jak i Sylwią, Agatą i Weroniką. Brak czasu i tymczasowej weny przejdzie a wtedy powrócisz z nową siłą, wyobraźnią większą i nowym opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńJa Tobie dziękuję za to, że otworzyłaś mi oczy i pokazałaś iż można tworzyć od tak dla siebie i innych niesamowite historie o zwykłych ludziach przeżywających niezwykłe przygody w świecie siatkarskim :*
Bedzie brakowalo mi tej historii ;) ale ciesze sie, ze obydwoje sa szczesliwy. Mam nadzieje, ze napiszesz cos jeszcze, musisz!
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec. Bardzo fajne bylo to opowiadanie i cieszę się że Paulina z tego wyszła. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia. Zaniedbałam czytanie tego bloga, przeczytałam jedynie początkowe odcinki. Ale wpisuję się tutaj, ponieważ to opowiadanie zaczęłam czytać jako pierwsze i mam do niego sentyment. Epilog napisany genialnie, masz ogromny talent, dlatego apeluję, byś dalej tworzyła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kinga :*
Smutno... ;(
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc liczyłam na więcej, ale zapewne przyczyniłam się do twojej decyzji ponieważ nie zawsze komentowałam rozdziały.
Było to pierwsze opowiadanie, które zaczęłam czytać po półrocznej przerwie i gdyby nie ono prawdopodobnie nie czytałabym jeszcze długo, długo żadnego opowiadania.
Mam nadzieję, że pomysłów będzie więcej i powrócisz z nowym opowiadaniem. ;)
Własnie dlatego w Nowym Roku życzę Ci dużo, naprawdę dużo WENY. ;D
Dziękuję ;*** A Uwierz mi naprawdę jest za co dziękować ;) Bo z tej historii jak każdej innej wyciągnęłam wiele wniosków. ;)
Pozdrawiam Kamila ;)
Dziękuję, że pisałaś, za to, że Twoje opowiadanie miało prawdziwy sens życia, bo nie każde je ma. Pisać powinnaś jak najwięcej, bo twoje opowiadanie i historie były, są i zawsze będą wzorem dla dziewczyn, które dopiero wchodzą w świat blogów. Przepraszam, że nie komentowałam wcześniej, ale były takie tygodnie, że nie marzyło się o niczym innym, jak tylko iść spać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszka;D
Szkoda, że to już koniec... Miałam nadzieję, że jeszcze trochę będę mogła czytać o przygodach Pauliny i chłopaków:) Ale cóż... Wszystko się kiedyś kończy.
OdpowiedzUsuńCo do epilogu to wyszedł GENIALNY!!:) Szczerze to nawet się wzruszyłam;) A całe opowiadanie... Nie ma co pisać: Ty po prostu masz talent, więc proszę, pisz dalej!!:)
I na koniec przepraszam, że nie zawsze pojawiały się moje komentarze, ale zwyczajnie brakowało mi czasu. Obiecuję poprawę przy następnym opowiadaniu:)
Pozdrawiam:D
Fanta&Cola
Nie spodziewałam się tak szybkiego zakończenia :( Brak weny i czasu. Doskonale Cię rozumiem i co jak co, ale cieszę się, że doprowadziłaś tę historię do końca i mamy piękny epilog :) Szczerze się przyznam, myślałam, że uśmiercisz na Paulinę, naprawdę :P Wtedy ja nie mogłabym się pogodzić z jej odejściem, a tym bardziej Piotrek, którego byłoby mi okropnie szkoda. Zakończyłaś to happy end'em i tak jest lepiej, bo jak zawsze powtarzam przy zakończeniach, mogę spać spokojnie :D Odpoczywaj, nabieraj sił do pisania i szybko wracaj do nas z jakąś nową historią ;) Nie przyjmuję sprzeciwu ;] Trzymaj się! :*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak szybko to zakończyłaś :( Ale Cię rozumiem. Cieszę się, że napisałaś wspaniały epilog, a nie, tak jak niektóre bloggerki, zawiesiłaś bloga.
OdpowiedzUsuńMiło, że opowiadanie zakończyło się happy end'em :) Odpoczywaj, szukaj weny i wracaj do nas z jakimś nowym opowiadaniem :D Pozdrawiam! :D
Jak jak rozumiem Twój brak czasu i weny-cierpię na to samo :) epilog bardzo mi się podobał jak i całe opowiadanie :* miło że szczęśliwie się zakończyło :) liczę na to, że wrócisz z nowym dziełem :) życzę weny i trzymam kciuki ;**
OdpowiedzUsuń;D
OdpowiedzUsuńszkoda że skończyłaś tą historię. ; ( i mam nadzieję że powrócisz.! \ Sylwia ;*
OdpowiedzUsuńCzemu?! Proszę powróć :.( Opowiadanie jest przecież tak ciekawe, wciągające, przewrotne, z chęcią się do niego wracało, a teraz? Wracaj :**/Agata :****
OdpowiedzUsuńByłam, tylko przez moją sklerozę myślałam, że komentowałam, a się okazało, że jednak nie :), ale czytałam wszystko.
OdpowiedzUsuństrasznie przepraszam ;(
OdpowiedzUsuńbędę się teraz biczować bóg wie czym, w zadośc uczynieniu.
powinnam byc tu szybciej, dużo szybciej. niestety brak czasu.
hepi end strasznie mi się podoba :)
pozdrawiam cię bardzo ciepło i dziękuję.
:*:*
Oj cudowne *.* Strasznie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńA u mnie nowy rozdział. : http://volleyballamazing.blogspot.com/2013/01/iv.html
Pozdrawiam :) :*
Prawie się popłakałam na koniec :(
OdpowiedzUsuńTrochę się spóźniłam z komentarzem do tego ostatniego rozdziału. Szkoda , że to już koniec. Mam nadzieję , że coś jeszcze skrobniesz ;)
kolejny rozdział, 8 dokładnie ;p http://volleyballamazing.blogspot.com/2013/01/viii.html
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!! Szkoda tylko że to koniec ;d
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :P :D
http://sercezawszewielepiej.blogspot.com/
http://4volleyball44.blogspot.com/
Pozdrawiam ;3
Hej. Założyłam chomika, na którym chciałabym zebrać blogowe opowiadania. Czy wyrażasz zgodę, abym zamieściła tam Twoje? Jeśli tak, napisz proszę e-maila --> blogowatworczosc@o2.pl w temacie podając adres swojego bloga. To dla mnie bardzo ważne. :)
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń49 year-old VP Product Management Standford Ferraron, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like Doppelganger and Magic. Took a trip to Rock Art of the Mediterranean Basin on the Iberian Peninsula and drives a Ferrari 250 GT Series 1. wiecej porad tutaj
OdpowiedzUsuń