Piątek, 11 listopada. Całą grupą poszliśmy
najpierw na obchody Dnia Niepodległości w Łukowie. Pogoda nas nie
rozpieszczała. Padał deszcz i nie było zbyt ciepło. Na szczęście, pan prezydent
się pospieszył i nie przeciągał. No szkoda, żeby siatkarze się jeszcze
rozchorowali. Po uroczystości poszliśmy na lekki obiad. Trening i przygotowanie
do meczu. W całym mieście słychać było trąbki i przyśpiewki. Zbieraliśmy z
Olkiem sprzęt, gdy rozdzwonił się mój telefon.
- Słucham.
- Dzień dobry. Pani Paulina Burzyńska?
- Tak, to ja.
- Tutaj Aleksandra Kowalska z łukowskiej
„Wspólnoty”. Czy po dzisiejszym meczu znalazłaby pani chwilę, żeby odpowiedzieć
na kilka pytań? I czy nie wie pani, czy będzie dzisiaj również obecna może
Weronika Wrona?
- Tak, znajdę chwilę. Weronika będzie. Coś
przekazać?
- Jeśli mogłyby panie przyjść we dwie, to
będę wdzięczna.
- Postaram się coś zrobić.
Wstrętna dziennikarka. A już chciałam mieć
dzisiaj spokój. Na co ja liczyłam? Przecież to ja ściągnęłam siatkarzy w te
strony. Sama stąd pochodzę. To jasne, że chcą rozmawiać. Z rozmyślań wyrwał
mnie Bielecki, który przypomniał mi, że trzeba co nieco zanieść do autobusu.
~^~
Hala wypełniała się dość szybko. Widać
zapotrzebowanie tutejszej społeczności na jakieś wydarzenia ogólnopolskie,
szczególnie sportowe. Ogarnęłam wzrokiem wszystkich. Moje oczy zwróciły uwagę
na znajomych, którzy zajęli pół sektora P. Trudno było ich nie zauważyć, bo
mieli mały transparent z napisem „Bo Paulina jest nasza. I wszyscy siatkarze
jej słuchają! :D” Dzięki, Radek. Wiedziałam, że ten zryty pomysł musi pochodzić
z głowy brata mojej przyjaciółki. Weronika zresztą ma podobne odchyły. A
właśnie, co u niej? Przeprowadziła się do Kosoka, biedaczek nie może z nami
pojechać ze względu na kontuzję, pracuje jako sekretarka Iwony. A teraz siedzi
razem z Kosą na trybunach. Pomachałam im.
Rozgrzewka chłopaków a pan Magiera rozgrzewa
publiczność. Oferuje im kilka konkursów. Dużo osób bierze w nich udział. No
tak, atrakcyjne nagrody. Andrea typuje do gry podstawowy skład.
Pierwszy set. Drugi. Wszystko idzie jak z
płatka. W trzecim coś stanęło. Często jest tak, gdy prowadzisz już 2:0 ciężko
postawić tą kropkę nad „i”. Następuje dziwne rozluźnienie, przestój. Trzeciego
seta niestety przegrywamy. Czesi się postawili. Wygrali seta. Ponowna
koncentracja następuje w czwartym secie. Teraz już wychodzi wszystko. Przed
drugą przerwą techniczną coś dzieje się z Igłą. Z grymasem bólu schodzi z
boiska i wchodzi Zator. Ja szybko znajduję się przy Krzysztofie. Libero mówi,
że boli go pośladek. Na masaż musiał jednak poczekać do powrotu do hotelu. Wygraliśmy
z Czechami w czterech setach. Łukowska publiczność jest pełna optymizmu. Spora
część widzów zostaje na hali, chce autografów. Ja kierowałam się wtedy do
sektora VIP. Przywitałam się z Weroniką i Grześkiem. Dziewczynę poinformowałam
o dziennikarce. We dwie poszłyśmy w umówione z nią miejsce. Czekała.
- Dzień dobry. Nie mamy zbyt wiele czasu,
więc prosimy o konkrety – powiedziała Weronika. Ja nie chciałam zabierać głosu.
- To zacznijmy od tego, pani Paulino, jak
udało się pani przebić ze wsi pod Łukowem do Rzeszowa, do tamtejszej drużyny, i
do reprezentacji Polski.
- Jak? Normalnie. Była oferta pracy,
pojechałam na rozmowę i mnie przyjęli. W reprezentacji było trochę inaczej.
Jeśli pamięta pani, to na początku mojej przygody z reprezentacją, pracowałam z
Marcelem. On również pochodzi stąd. Udało się. Mieliśmy sporo szczęścia.
- No dobrze. Pani Paulino, nie często bywa
pani tutaj. A mam jeszcze jedno nurtujące pytanie. Jak pani poznała pana
Piotra?
- Razem pracujemy, więc musieliśmy się
spotkać. Akurat tak się złożyło, że Piotr miał wtedy kontuzję i potrzebna była
moja pomoc. Pomógł mi w remoncie mieszkania i tak to się zaczęło.
- Pani Weroniko. Pytanie do pani. Jak pani
odnajduje się w siatkarskim świecie?
- Jak pani widzi całkiem nieźle. Mam dobrą
pracę, przyjaciół, chłopaka. A że musiałam podszkolić się w regułach gry i
wszystkich zawodnikach to już inna bajka.
- A proszę mi powiedzieć. Mają panie
przyjaciółki w Hiszpanii. Wiemy, że spotykają się one z piłkarzami klubu z
Barcelony. Jak im się wiedzie?
- To pytanie nie do nas, a do nich. To je
należy o to pytać. Nie chcemy rozpowszechniać informacji, których one nie
chciałyby, żeby przedostały się do mediów. Przepraszamy, ale musimy już iść – zakończyłam.
- Dziękuję.
Wstrętna dziennikarka. Z Weroniką poszłyśmy
do sektora P. Ochrzniłam trochę Radka za ten transparent, jednak on niczego
sobie w tym nie zrobił. Jedynie uśmiechnął się. W miejscach dla
niepełnosprawnych zauważyłam mojego byłego nauczyciela wychowania fizycznego,
pana Andrzeja. Staruszek poruszał się o wózku. Podeszłam do niego i przywitałam
się. Z początku mnie nie poznał, jednak po chwili przypomniał sobie. Chwilę
porozmawialiśmy i musiałam wracać do pracy. Posprzątałam sprzęt i już miałam
wychodzić, gdy zaczepił mnie jakiś mały chłopczyk. Poprosił o zdjęcie ze swoją
klasą. Dzieciaki ustawiły się i nauczycielka zrobiła nam zdjęcie. Podziękowali
i w spokoju ruszyłam do autobusu…
Nie będzie dłuższe, przepraszam. Nie było mnie tu długo, przepraszam. Ale nie wyrabiam. Następny rozdział będzie dopiero w Święta, przepraszam.
Od jakiegoś tygodnia, może dwóch, można mnie znaleźć na fejsiku, o tutaj.
A wracając do konkursu. Marcin Możdżonek wybrał moje zdjęcie do 50 szczęśliwców. Byłabym wdzięczna, gdybyście weszli i polubili zdjęcie. Mam nadzieję, że mnie jakoś wspomożecie. :)
Chwila
retrospekcji. W środę byłam sobie w Łodzi, moim ukochanym mieście.
Zakupiłam sobie dwie koszulki Skry. Prezent mikołajkowo-gwiazdkowy od
babci. :)
No, to tyle
chciałam. Do Świąt. A właśnie. Skoro mnie tutaj nie będzie tyle czasu,
to chciałam życzyć Wam smacznego karpia, pysznego kompotu, prezentów pod
choinką, spełnienia marzeń, pomyślności w życiu, uczniom i studentom
powodzenia w nauce, a tym już wykształconym powodzenia w pracy,
atmosfery rodzinnej i ogólnie wesołych, śnieżnych Świąt :)
Arrivederci.
Też bym chciała mecz reprezentacji w moim mieście ;) Miły był tekst transparentu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zakazane-pragnienie.blog.onet.pl/ nowy, po dłuższym czasie, mam nadzieję, że się spodoba :)
OdpowiedzUsuńNo tak dziennikarka.. pytają zawsze i o wszystko. takie wydarzenie to musi być coś dla miejscowej społeczności. :)
OdpowiedzUsuńNo tak, bardzo dziękuje za życzenia i chciałabym tobie również życzyć radosnych świąt a i oczywiście niezapomnianego sylwestra. ;) zazdroszczę prezentu. <3
Zapraszam na http://from-friends-to-love.blogspot.com/ , gdzie pojawił się nowy - 12 rozdział. :) Jeśli nie czytasz zignoruj.
Pozdrawiam. :*
Spoko zapraszam do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/
OdpowiedzUsuńJejku pytania dziennikarki... brak słów.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wesołych Świąt ;*